Dzik z Ukty znów zdemolował klatkę!

2018-09-24 08:23:13(ost. akt: 2018-09-24 08:26:04)

Autor zdjęcia: Paweł Grabowski

SPORTY WALKI/// Konrad Dziczek z pierwszym zawodowym zwycięstwem na koncie! 22 września, podczas gali Armia Fight Night 3 w Sokołowie Podlaskim, wojownik MMA z Ukty pokonał przez techniczny nokaut w 1. rundzie warszawianina — Filipa Toe
Po serii triumfów w walkach amatorskich, Konrad Dziczek zdecydował się rozpocząć karierę zawodową. Pierwszy krok uczynił w grudniu 2017 roku, lecz nie okazał się on zbyt szczęśliwy (porażka przez duszenie gilotynowe z Denisem Górniakiem).

— Ta porażka trochę mnie bolała, ale też i wiele mnie nauczyła. Nie miałem zamiaru kończyć tej przygody zanim na dobre się zaczęła. Wyciągnąłem wnioski, wróciłem na salę treningową i zasuwałem, by powrócić w dobrym stylu — przekonywał przed sobotnią walką Konrad Dziczek.

Rywal, którego organizatorzy gali wystawili przeciw niemu w klatce, wydawał się być wysoko zawieszoną poprzeczką (zwłaszcza jak na walkę "powrotną", tę z cyklu "być albo nie być" w świecie mieszanych sztuk walki). Był nim zdecydowanie bardziej doświadczony Filip Toe, utytułowany judoka z Warszawy.

Zawodników do klatki wywołał znany nie tylko z międzynarodowych ringów, ale i z telewizji Łukasz "Juras" Jurkowski. Gong i... rozpoczęło się brutalne widowisko. "Dzik" z Ukty (zawodnik olsztyńskiego Arrachionu) zdołał narzucić swoje "zasady gry". Rozpoczął się więc typowo bokserski spektakl, podczas którego nasz wojownik szukał dodatkowo miejsca na zafundowanie rywalowi potężnego ciosu łokciem. Warszawianin bronił się jednak skutecznie, czekając na okazję do kontry. W efekcie zdołał ulokować na szczęce Konrada potężny prawy prosty. Filip, który na wagę wniósł 120 kg, czekał zapewne aż "Dzik" padnie po nim na deski. Przeliczył się, bo na zawodniku Arrachionu... cios nie zrobił większego wrażenia.

Zimny prysznic zmotywował go jednak (lżejszego o 9 kg) do podkręcenia tempa. Z każdą akcją (przy obijanym sukcesywnie korpusie) z reprezentanta Warszawy jakby uchodziło powietrze. Rywal skupił się na defensywie, chcąc najwyraźniej dotrwać do przerwy.

Dziczek miał jednak inne plany. Lewe wysokie kopnięcie poprawione kombinacją lewy-prawy prosty i... Filip Toe zapoznał się z matą. Wojownik z Ukty momentalnie ruszył, by zasypać rywala gradem ciosów w parterze. Szybszy okazał się jednak sędzia, który - widząc bezsilność warszawianina - zakończył pojedynek, ratując go najprawdopodobniej przed poważnym uszczerbkiem na zdrowiu.

Kamil Kierzkowski


Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5